piątek, 30 marca 2012

Manhattan SOFT MAT lipcream 53M i 54L

     Dzisiaj zaprezentuje Wam moje osobiste odkrycie ostatniego miesiąca :) Są to matowe pomadki w płynie Manhattan o których zapewne słyszałyście.

     Pomadki znalazłam na serwisie aukcyjnym, ponieważ dostępne były od ręki w moim mieście zdecydowałam się na zakup w ciemno. Nie spodziewałam się wiele za cenę 6zl (tak tak..6zł!!!) a zostałam pozytywnie zszokowana. W chwili obecnej posiadam 2 odcienie, ale na dniach wybiorę się po całą kolekcje kolorów.


Od lewej: 53M, 54L


Czym się charakteryzują? 
Szminki mają konsystencję gęstego musu, są bardzo mocno napigmentowane. Na ustach przy pierwszej warstwie tworzą intensywny kolor który praktycznie nie wymaga poprawek. Są praktycznie niewyczuwalne, nie kleją się i nie ściągają ust. Największy plus to ich niezwykła trwałość do kilku godzin bez poprawek, oraz MATOWE WYKOŃCZENIE! Kolory są przepiękne! Idealne na wiosnę/lato. 53M to pomarańcz złamany różem, kolor taki nektarynkowy, albo jak kto woli różowego grejfruta :) 54L to piękna, soczysta i świeża fuksja. Kolory rewelacyjnie wyglądają zarówno na bladej buzi jak i opalonej!


 Kolor 54L

I taki mały bonus... zdjęcie z planu reklamowego. Kolega z ekipy uchwycił mnie kiedy wygrzewałam się w pierwszym wiosennym słońcu jak jaszczurka :P Nochal czerwony...bo było mega zimno. Usta to kolor 53M ... po kilku ładnych godzinach i 2 kawach, bez poprawek!


poniedziałek, 26 marca 2012

Makijaż dzienny nr 1

Na wstępie chciała bym zaznaczyć że niestety nie dorobiłam się jeszcze dobrego aparatu :( więc zdjęcia są jakie są :(

Dzisiaj przed wyjściem na miasto pomyślałam że zrobię foto. Makijaż dzienny - nic specjalnego, jednak chciałam Wam pokazać różnicę jaka jest między gołą buzią a pomalowaną gdyż wiem że wiele blogerek nie odważy się tego zrobić :DDD (i ja sama zaczynam myśleć że to strasznie durny pomysł)

Jestem typem lata - mysią szatynką. Farbuje włosy na czarno i bez makijażu wyglądam jakbym była chora (co nie jest wyłącznie moją opinią... tylko moich znjaomych którzy mnie w takim stanie widzieli) :) Tak, tak.. Nie pomaga zapewne fakt że obecnie męczy mnie uczulenie i jestem trochę zaczerwieniona.
Nie siliłam się na super wyszukane kosmetyki, użyłam tego - co akurat miałam pod ręką. Zdjęcia różnią się kolorystycznie..heh bo tak mi aparat zbiera światło dzienne.. w zależności od tego czy świeci słonko czy etam :/

XDDDD ...stracę przez to zdjęcie niedoszłych wielbicieli... hehe



Użyte kosmetyki:
- twarz - podkład Loreal true match W3, fix Essence, bronzer Sally Hansen, róż 3rio Astor "loving lilac", korektor + rozświetlacz Maybelline Age Rewind
- oczy - szary cień Ives Rocher, paletka Astor 630 Everyday Poetry - symbolicznie tylko fiolet przy tęczówce i jasny pod łuk brwiowy, kredka Make up forever rozdymiona cieniem szarym, tusz Glazel
- usta - rozświetlacz z korektora Maybelline + błyszczyk Sensiqe nr 955(?)


Swatch podkładu True Match W3
Jak można zauważyć kolor jest dla mnie trochę za ciemny, ale używam go bo dostałam ten podkład w prezencie i chcę sprawdzić czy mnie nie uczuli żeby zamówić dobry kolor. Zreszta, podkłąd faktycznie dopasowywuje się do skóry i odnoszę wrażenie ze w ciągu dnia nieco blednie.


Błyszczyk NUDE Sensique nr 955(chyba, bo naklejka się zdarła)
Błyszczyk ma odcień chłodnego beżu ze srebrnymi drobinkami. Daje bardzo ładny efekt na ustach. Kupiłam go jakiś czas temu w drogerii Natura, nie mam pojęcia czy był to produkt limitowany, czy jest w regularnej sprzedaży ale jak ktoś trafi na niego to poelcam, nawet jako rozświetlacz do innych szminek.Sam w sobie nie jest kryjący i może wchodzić w załamania tworząc marmurek, dlatego polecam wyłącznie w towarzystwie szminki.

niedziela, 25 marca 2012

Pół godziny dla ziemi

   Dzisiejszy post nie będzie wizażowy. Dotyczyć będzie za to pewnego problemu i za razem pomysłu na jaki wpadłam dzięki spacerom z moim psem.
      Mój pies jest psem wziętym ze schroniska. Nie wszystkie jego zachowania są dobre, i tak dla przykładu np zjada śmieci na spacerze :/ Problem ten osiągnął skalę katastrofalną kiedy stopniał śnieg i wylazły wszystkie te syfy którymi ludzie próbują dokarmiać bezdomne zwierzęta(których u mnie na osiedlu nie ma) w zimie. Mój pies jedząc skórki, kosteczki itp nabawił się ostrego rozstroju żołądka. Jako że nie jestem w stanie go upilnować nawet na smyczy (w kagańcu jeszcze chodzić nie chce) to postanowiłam posprzątać jeden z trawników. W ciągu pół godziny uzbierałam całą reklamówkę resztek obiadowych na przestrzeni około 20 metrów kwadratowych. Niestety sprzątane takie to syzyfowa praca bo ludzie cały czas wyrzucają nowe rzeczy :/ Ale.... chodzimy z pieskiem do wąwozu. Żeby tam dotrzeć musimy przejść przez dziki trawnik (po którym mój pies najbardizej lubi latać) pomiędzy ogrodzeniem przedszkola a boiskami szkolnymi. Teren ten jest piękny, porośnięty wysokimi trawami, ma fajnie zróżnicowaną rzeźbę. Niestety jest to ulubione miejsce młodzieży - tej mniejszej i większej, do spożywania alkoholu :/

   Postanowiłam że przynajmniej raz w tygodniu wychodząc z psem wezmę ze sobą worek na śmieci, gumowe rękawiczki i pozbieram jakąś część butelek i frakcji suchej (bo całości z pewnością mi się nie uda, musiała bym wynająć ciężarówkę ). Może systematyczne sprzątanie sprawi że kiedyś będzie tam chociaż trochę czyściej.

Kto jest za to odpowiedzialny?
    No więc właśnie z tym jest problem.. bo teren nie należy do osiedlowych, więc ekipy gospodarzy rejonu się nim nie zajmują. Jest to teren w całości należący do miasta - a jak wiadomo - takie pozostawiane są samopas.

Dlaczego ja? ..... a dlaczego nie? Nie robię tego ani pod publiczkę ani dla nikogo... robię to dla siebie. Nie uważam żeby mi miała spaść korona z głowy jak pozbieram trochę butelek. Postanowiłam o tym napisać bo może ktoś się tez skusi? W końcu blogerki znane są z łańcuszkowych incjatyw typu dieta, akcje denko itp.  Jestem świadoma że ludzie będą się na mnie patrzeć jak na lumpa i oceniać, bo przecież w tym kraju sprzątanie i jakieś pozytywne akcje społeczne to coś super dziwnego i zazwyczaj wytykanego palcem. Jednak mało mnie to obchodzi. Uważam że większą kichą jest wyrzucenie publicznie śmiecia na trawnik, nawet dopalonego peta, niż zbieranie butelek. Zawsze można założyć rajbany i koszulę w kratę i udawać że się spełnia chipsterską misję :) to jeszcze młodzież uzna to za fajne i zacznie naśladować :P
Mam świadomość że nie każdy będzie chętny do zrobienia czegoś takiego i ja to w pełni rozumiem, nie wymagam od ludzi żeby brali siaty i koniecznie ruszali w osiedle zbierać śmieci, ale jeżeli chociaż jedna osoba zrobi to przynajmniej raz...to uznam to za sukces. Ja podchodzę do tego bardzo egoistycznie - po prostu, chcę kształtować i zmieniać krajobraz w którym przebywam na taki jaki mi się spodoba :)  Trzymajcie za mnie kciuki żeby mi się nie znudziło hehehe

piątek, 23 marca 2012

Celia - szminka utleniająca

Wokół tej szminki narosło bardzo wiele mitów, zarówno pozytywnych jak i negatywnych. Wiele opinii internautek podkusiło mnie żeby przetestować ten kosmetyk, zwłaszcza że w dzieciństwie słyszało się o "magicznych" szminkach które zmieniają kolor :)

Moja szminka Celia U-1 nr3

Czym jest szminka utleniająca i jak to działa? 
Kupujemy kolorowy sztyft który w kontakcie z ustami "nabiera koloru". Firmy wręcz bazują na tym efekcie i dlatego robią sztyfty w nietypowych kolorach jak zielony, żółty czy niebieski aby efekt zaskoczenia była większy :) Podobno szminka ma indywidualny kolor dla każdego.. możliwe, aczkolwiek nie zauważyłam szalonej różnicy w stosowaniu tego samego koloru przeze mnie i moją koleżankę.

Dostępne kolory z gamy szminek utleniających Celia

Plusy i minusy.
"Magia na ustach. Zmienia swoje zabarwienie po pomalowaniu ust (różne odcienie różu i fioletu od bardzo delikatnego po nasycony w zależności od koloru sztyftu oraz indywidualnych cech osoby używającej pomadkę). Trwały atrakcyjny makijaż na wiele godzin. Zawiera 60% składników nawilżających zapewniających ustom optymalną elastyczność. Zawartość oleju rycynowego dodatkowo natłuszcza, zapobiegając pękaniu i wysuszaniu ust, zaś naturalne woski i lanolina zapewniają dobrą przyczepność oraz smarowalność, dzięki czemu pomadka tworzy na ustach film chroniący przed warunkami zewnętrznymi. Pomadka dzięki unikalnej recepturze utrzymuje się na ustach przez wiele godzin. Dostępna w 7 kolorach." - opis producenta.

W moim odczucius szminka ta wypada dużo słabiej niż opisuje to producent. Jak już wspominałam - szlaenstwa kolorystycznego nie ma. "Bogata gama" to w istocie bardziej lub mniej nasycone róże. Miałam okazję dzięki uprzejmości pani ekspedientki przetestować wszystkie odcienie szminki i na prawdę- różnicy w kolorze dużej nie ma. Wszystkie są dość mocno bazarkowo bądź majtkowo różowe. Efekt zmieniania koloru ma też minusy - niestety ciężko jest się pomalować nie wychodząc poza obrys ust, bo sztyft początkowo maluje bezbarwnie.
Trwałość - jak dla mnie przeciętna! nieprawdą jest że ta szminka barwi usta - ona zostawia warstwę koloru na nich. Po zjedzeniu śniadania i wypiciu kawy widzę odbite ślady na filiżance a na ustach została wyłącznie namiastka koloru (głównie na suchych partiach skóry i w załamaniach). Właściwości pielęgnacyjne ma dokłądnie takie same jak masło bądź wazelina - czyli żadne. Nie nawilża, nie zostawia też solidnego filmu na ustach. To co mnie osobiście razi najbardziej to koszmarny wazelinowy posmak który mnie "gryzie" w gardło. Ble! Używając tej szminki przenoszę się do lat 80tych kiedy myto się szarym mydłem, panie pachniały panią walewską, nosiły tapiry lakierowane na głowie, na oczach miały niebieski perłowy cień ....a na ustach taką majtkową różową szminkę pachnącą wazeliną i pudrem słabej jakości. Może uznacie że strasznie pogrążyłam tą szminkę...ale na prawdę czytając recenzje na jej temat o niespotykanej trwałości, super kolorze miałam wysokie wymagania. A prawda jest taka, że za kilka złotych dostajemy słabej jakości szminkę w (jak dla mnie) mało ciekawym kolorze.


I po zjedzeniu śniadania :))))

środa, 21 marca 2012

Potęga koloru Dior

Dzisiaj zaprezentuję Wam kolejną sesję jaką robiłam jakiś czas temu(w sierpniu 2011), tym razem na potrzeby konkursu.

Na udział zdecydowałam się dosłownie w przedostatni dzień składania prac i na szybkości skrzyknęłam koleżanki żeby pomogły mi w sesji. Tematem konkursu była interpretacja "Potęgi koloru Dior". Ja za inspirację przyjęłam sobie zimową kolekcję Diora i takie oto zdjęcie.

Chciałam pokazać różnicę w fakturach, materiałach i te pięknie współgrające ze sobą kolory.
Sesje zdjęciową robiła Olga Czerwińska, pozowała Agnieszka. Konkurs organizowany był przez markę Dior oraz sieć Sephora.

użyte kosmetyki to min:
- twarz - podkład rimmel 25h odcień 200, puder rozświetlający Hean w kulkach, róż trio Astor (001 perfect pink), bronzer sally hansen
- oczy - baza pod cienie Joko, kredka bazowa biała Avon, kredka czarna Urban Decay, cienie z palety 40kolorów Beauty Factory i Sleek Original, seledynowa kredka Maka Up Forever, czarny liner, cień sypany z drobinkami (czy jak kto woli puder ozdobny) Gosh, sztuczne rzęski
 - usta - czerwona szminka Rimmel "alarm", czarny błyszczyk Dior Addict




Konkursu co prawda nie wygrałam(było tylko 1 miejsce + wyróżnienia) ale zdobyłam wyróżnienie i w nagrodę dostałam piękną maskarę Diorshow 360'. :)


czwartek, 15 marca 2012

Maskara GLAZEL

Testuję gyż otrzymałam w prezencie na szkoleniu :)

"Wydłuża , lekko pogrubia, precyzyjnie rozdziela i unosi rzęsy do góry. Piękny głęboki czarny kolor. Lekka, półpłynna konsystencja. Gwarantuje nieskazitelny efekt bez sklejania i grudek. Idealnie pokrywa każdą rzęsę od nasady aż po końce.
Unikalny kształt szczoteczki pozwala dotrzeć do trudno dostępnych miejsc.
Widocznie dłuższe i gęstsze rzęsy już od pierwszego pociągnięcia. "

Opis ze strony producenta

Początkowo nie byłam do niej przekonana, zostałam uprzedzona przez koleżankę że daje mocno "dzienny" efekt. Pierwsze malowanie jakoś mnie nie zachwyciło ale obecnie uważam że jest całkiem niezła.

Na wstępie pokażę jak wyglądają moje nagie rzęsy. To dość istotne bo możecie mi zarzucić że rewelacji nie ma.... a ja po prostu jako typ lata (ciemny, mysi szatyn) mam takie a nie inne rzęsy :P


Zdjęcia mogą się nieznacznie od siebie różnić kolorem gdyż robiłam w świetle dziennym i raz wyłaziło słońce ..a raz zachodziło. Pokażę Wam efekt na moich rzęsach przy jednej i dwóch warstwach.




Faktycznie, dużego pogrubienia nie ma. Porównując ją np do 2000kalori czy volume million lashes loreala można stwierdzić że efekt jest "biedny". Ale maskara ta ma kilka plusów które ostatnimi czasy sprawiają że wysuwa się ona na prowadzenie. Otóż ma fajna, żelową konsystencję która się nie kruszy! Dla mnie to bardzo ważne bo noszę szkła kontaktowe a po kilku godiznach z VML loreala mam piasek w oczach :/ Nie tworzy ona grudek i sprawia że rzęsy są elastyczne a nie usztywnione. Przy innych maskarach wystarczyło dotknąć by część się posypała bądz została na palcu, ta maskara idealnie przylega do rzęs i jest plastyczna razem z włosem.Pokrywa rzęsy bardzo równomiernie, jednolitą warstwą - przez to może się wydawać że mało pogrubia, no może efekt nie jest teatralny ale jak dla mnie bardoz naturalny w pozytywnym tego słowa znaczeniu i estetyczny. (a o ile zrobiła mi rzęsy..to an zdjęciach widać :P)
Szczoteczka jest dość standardowa, ani mi nie przeszkadza, ani specjalnie nie pomaga - daję radę :)
Kolejnym plusem jest kolor maskary - daje efekt bardzo głębokiej i lśniącej czerni. Tego może tak nie widać na zdjęciach, ale dzięki temu że maskara nie jest sucha nie ma matowego, tępego niczym przypudrowana wykończenia.Trzeba uważać przy kolejnych warstwach bo skleja rzęsy.

Ja od jakiegoś czasu używam jej na dzień i jestem zadowolona. Sama się sobie dziwię gdyż całe życie malowałam się dość mocno bądź wyraziście, a obecnie wystarczą mi takie rzęsy w połączeniu z rumieńcem i soczystymi ustami


środa, 14 marca 2012

Trampek...i krzyk..

     Dzisiaj chciałam cofnąć się nieco w czasie i zaprezentować Wam jedną ze "starszych" sesji w których wizażowałam. Sesję robiliśmy chyba na przełomie października i listopada 2011. Stylizacja była pomysłem Ani - fotografki z zespołu Juntosstudio.pl, ja natomiast zajęłam się realizacją jej wizji :)

     Najpierw realizowałyśmy tzw "krzyk" a docelowo silence :) czyli część z suwakiem. Modelką była cudna Afrodyzja <3 , która katowałam chyba przez 4 godziny doklejając jej różne rzeczy na twarzy, bo suwak okazał się bardziej problematyczny niż myśleliśmy :P Dziękuję jej za cierpliwość i poświęcenie... Jak uzyskaliśmy taki efekt? - to słodka tajemnica :P aczkolwiek potwierdzam że suwak jest prawdziwy i naprawdę fizycznie znajdował się na buzi modelki, nie był to żaden fotomontaż.

Z kosmetyków użytych do sesji warto wymienić duuuuuuużo kamuflażu kryolana i dermacolu, różowy cień essence, a na usta biała kredka, czarna kredka i fuksjowa szminka avonu (red kiss) - przy czym usta namalowałam w 5 sekund robiąc poprawkę przed foceniem heh ... i suwaczek za 2zl :P. A efekty....


 juntosstudio.pl

Do drugiej odsłony sesji pozowała ładniejsza połowa zespołu czyli Ania :) A focił Filip. Wizja trampka była dość pracochłonna w realizacji. Nie pomagał też fakt że Ania była przeziębiona i miała katarek :P Montowałam jej tą konstrukcję na buzi około 2 godzin. W tym czasie nie mogła mówić ani nic robić przy twarzy :P Istna tragedia.. zwłaszcza z tym mówieniem dla kobiety hehe

Tym razem poszło dużo kleju :P Chociaż wolę mówić że przebijaliśmy modelkę na wylot...




juntosstudio.pl


sobota, 10 marca 2012

Wstęp 2 - trochę prywaty..

     Muszę to napisać, bo część z Was pewnie będzie zdziwiona że blog o makijażu a tu nagle takie rzeczy się pojawiają :P ale rozładował mi się aparat więc i tak nic innego nie będzie heheh
Blog ten prócz makijażowo kosmetycznych wątków będzie też poruszał temat szczególnie mi bliski - zwierzęta. Jestem ich miłośniczką, od zawsze towarzyszą mi i jest to naturalne dla mnie że będę czasem o nich pisać. Nie chcę zakładać drugiego bloga, bo ten jeden to już dla mnie wyzwanie. Jeżeli kogoś nie będzie to interesować - niech nie czyta.

     Ze zwierzętami jestem związana zarówno prywatnie jak i w pewien sposób zawodowo bo przez kilka lat byłam pracownikiem sklepu zoologicznego, a obecnie czasem pomagam przyjaciółce w sklepie. Fascynuje mnie także akwarystyka słodkowodna i będę tutaj też o tym marudzić.

     Akwaria mam od x lat. Przechodziłam już przez różne litraże i biotopy i obecnie posiadam jak to nazywam relaksatora - czyli proste, małe akwarium z kilkoma gupikami których jestem fanką i łatwymi w obsłudze roślinkami :) Na chwilę obecną prezentuje się to tak....

Nic nadzwyczajnego, ale mi się osobiście podoba, chociaż marzę o Iwagumi. :)

     Moim ukochanym pupilem jest od niedawna Frost - 3letni kundelek szpicopodobny (a właściwie to wygląda jak American Eskimo Dog .. tylko że nim nie jest :D) Moja 18letnia suczka zdechła w grudniu i obiecywałam sobie że już żadnego psa... aż zobaczyłam Frosta na stronie schroniska :) Zakochałam się i nie było wyjścia, musiałam go adoptować! Frost (schroniskowy Borysek) został porzucony przez swoich właścicieli w styczniu. Po przejściu kwarantanny i po zabiegu kastracji mogłam go wziąć do domu. Początki nie były łatwe. Co prawda pies nie miał żadnej traumy poschroniskowej (właściwie to w schronisku siedział ledwo 2 tyg) i nie wykazywał żadnych oznak maltretowania czy zaniedbania. Szybko znaleźliśmy wspólny język i obecnie nie wyobrażam sobie braku jego obecności koło mnie :)

Tak się prezentował na stronie schroniska...


A tak wygląda po kąpieli i czesańsku (chociaż to dość nietrwały widok bo błyskawicznie się brudzi hehe)

To tyle słowem wstępu. Nie zdziwcie się jak się pojawią kolejne posty w tym temacie. Z pewnością napisze trochę o szpicach, jakie są w pielęgnacji i zachowaniu, bo Frost pomimo że jest kundelkiem, jednak wiele cech ma wspólnych jak choćby charakterystyczną sierść. Z pewnością będę też pisać posty "uświadamiające" gdyż uważam że to jest najważniejsze i jest to moja osobista misja :) Będę poruszać problemy bezdomności zwierząt, sterylizacji, dokarmiania, schronisk i w końcu co to znaczy "rasa" i po co to komu.
..................................................................................................................................................................
     Przy okazji życzę udanego weekendu! Pierwsze ciepłe dni się zaczynają, dzisiaj prawie było już wiosennie :P Mój weekend będzie dość mocno zapracowany, gdyż jutro o 7 rano jadę na plan reklamy malować aktorów i posiedzę tam do 18. Kto wie, może pobiję swój życiowy rekord 5 tajgerów i nie dostanę palpitacji serca? hehe Do usłyszenia pewnie we wtorek, opowiem jak było.

czwartek, 8 marca 2012

NYX - szminki nude ECHO i CIRCE

    Pewnie większość z Was słyszała o sławnych szminkach firmy NYX z linii kolorów Nude. O co tyle hałasu? Czemu stały się one takie popularne? W tym artykule rozkładam je na części pierwsze.... i dodaje osobistą obserwację.


     Szminki NYX słyną ze swojej pigmentacji. Są to szminki kryjące całkowicie usta czym zyskały sobie sporą popularność. Na dodatek kolejnym zachęcającym czynnikiem jest niewątpliwie cena - ok 2$, a w Polsce 15zł (średnia cena wyciągnięta z różnicy na serwisach aukcyjnych). Jednak to czym zasłynęły najbardziej to linia kolorów Nude w skład której wchodzi 5 kolorów "matowych" - przez to rozumiem z brakiem drobinek czy perły, tylko czysty pigment (Rea, circe, echo, honey, tea), oraz 3 kolory beżowe z drobinkami (darling, frosted flakes, cream)  a także można znaleźć kilka kolejnych z pozostałej kolorówki które też podchodzą pod złamane beżem (np, orange soda, mars, summer love).





     Czemu jednak pojawiają się problemy i rozczarowania po zakupie ukochanego koloru Nude? Nagle okazuje się że jednak nie wygląda dobrze....
     Zastanówmy się przez chwilę CZYM JEST KOLOR NUDE? Niestety większość kobiet popełnia podstawowy błąd przy zakupie szminki i wybiera kolor jasnego beżu(tzw. korektorowy) w ogóle nie zwracając uwagi na najistotniejszą rzecz jaką jest karnacja. Poniżej pokażę wam pewien eksperyment z użyciem szminek NYX jak kolor podobno najbardziej nude czyli Circe wypada na skórze w kompletnie innej karnacji - typowo słowiańskiej. Pamiętajcie - inaczej będzie wyglądała mulatka w kolorze beżowym czy miodowym.. inaczej Polka o "szarym" typie urody.
Szminka nude ma z założenia dawać efekt chłodnych, beżowych ust - ma być neutralna(a więc idelanie dobrana do tonacji twarzy!) . Czy każdej kobiecie to pasuje? Otóż niestety nie do końca. Panie z wyjątkowo jasną karnacją w tonacji różowej (np. porcelana) będą miały nie lada problem. Wynika to z tego, że w momencie nałożenia chłodnego beżu na twarz z lekko różowym odcieniem powstaje kontrast - kolory się gryzą i albo cera wydaje się zbyt różowa...albo szminka zbyt żółta. Ja osobiście reprezentuję właśnie taki typ urody i niestety, szminki nude omijam z daleka, chyba że się opalę w wakacje albo zrobię na prawdę mocne oko. Znalazłam za to świetny zamiennik który daje efekt chłodnych ust i świetnie komponuje się np ze smoky eye - to beżowa szminka złamana lekkim lila, bądź z drobinkami opalizującymi na różowo albo fioletowo. Większość Nudów jest dla mnie niedostatecznie jasna, a jezeli trafi się jakaś jaśniejsza to wygląda niezaciekawie - jakbym sobie usta odmroziła. Jedynie taki odcień beżu lila daje "zdrowy" efekt nude na mojej twarzy :) (o takich szminkach jeszcze napiszę...)

     Wracając do NYX, pokażę Wam jaka jest różnica na mojej karnacji, a jaka na ciemniejszej na przykładzie modelki, oraz jak te szminki wyglądają "w realu" w oświetleniu dziennym (co jest bardoz ważne! gdyż w świetle sztucznym wypadają zupełnie inaczej - światło sztuczne zjada większość koloru szminki pozostawiając optycznie jedynie rozświetlenie i wydaje nam się że szminka idealnie pasuje bo tak a prawdę prawie jej nie widać!) a jak prezentują się w obiektywie.

      Na początek kilka uwag odnośnie konsystencji. Szminki jak wspomniałam są mocno napigmentowane i idealnie kryją kolorem usta. Jednak nie są to szminki o wykończeniu matowym, a zwykłym satynowo "mokrym" co sprawia że z czasem pigment zaczyna się nierówno rozkładać na ustach i wchodzić w zakamarki. Dlatego jeżeli zależy nam na świeżym wyglądzie szminki przez dłuższy czas, nie obędzie się bez uprzedniego nałożenia korektora i przypudrowania ust aby w miarę jak najbardziej zatrzymać szminkę na miejscu.
Opakowania są ładne i praktyczne. Podoba mi się to, że na dole widać kolor szminki, ułatwia to bardzo szukanie w kosmetyczce. Zapach maja i nie mają.. dla mnie pachną nieco pudrowo, babcinie. :)


Prezentuję poniżej 2 szminki NYX w kolorze 522 Circe(jaśniejsza) 510 Echo (ciemniejsza)






To jest mój naturalny kolor ust i odcień skóry (tylko się trochę przypudrowałam, nie nakładałam podkładu) - widać zaczerwienienia. (światło naturalne)



test na skórze ( i już tutaj widzimy że na mojej skórze nie ma efektu "nude"!) Na górze Circe, poniżej Echo


Obydwa kolory na ustach:

Echo 510


Komentować chyba nie muszę efektu ;) hehehehe Świetnie się ten kolor sprawdźa u dziewczyn z oliwkową cerą w towarzystwie z granatowym smoky. Dobry kolor dla mulatek w tonacji żółtej (nie mahoniowej!). A na bladzioszkach daje efekt... okleiny z lat 70 ;) (co by nie użyć niesmacznych epitetów).


Circe 522




Szminka Circe na modelce Julii (fot. Olga Czerwińska)
Na zdjęciach może tak tego nie widać, ale z tym kolorem też mam problem - według mnie wygląda na moich ustach jak rozbielona brzoskwinia i gryzie się z większością cieni do oczu, a pozostawiony sam bez mocniejszego podkreślenia oka sprawia że wyglądam jakbym wczoraj umarła. Wychodzą przy nim wszystkie zaczerwienienia i zanika dobry obrys ust. Gdy w nim pochodzę kilka godzin mam wrażenie jakbym sobie zatarła okolice warg, bo zdają się byc czerwone. Kolor za to bardzo fajnie sprawdza się na sesjach przy dziewczynach z nieco ciemniejszą karnacją. Jest to moja standardowa szminka nude przy sesjach (chociaz nie ukrywam że mam lepszego faworyta z innej firmy)


Reasumując - szminki NYX polecam jak najbardziej, w tej cenie są super! Eksperymenty z nude radze robić ostrożnie. W śród tych 5 popularnych kolorów sprzedawanych na portalach aukcyjnych z całą pewnością nie znajdzie się koloru dla "królewny śnieżki".