niedziela, 23 września 2012

Jesienny minimalista

Kiedy nam się spieszy albo gdzieś wyjeżdzamy liczy się czas i wolne miejsce w torebce. Dzisiaj proponuje makijaż zrobiony 4 kosmetykami (nie licząc podkładu i korektora)  różem, 2 cieniami i pomadką.
Makijaż idealny na nadchodzącą jesień, pasujący do każdego typu urody.

1) Róż z lini hawajskiej Inglot nr 50 (19zł)
2) Pomadka Lip Paint Inglot nr 53 (30zł)
3) Popielaty cień Inglot nr 358 (ok 12zł)
4) Cień ciemno szary (random)


Naniosłam 358 na całą ruchomą powiekę, przy lini rzęs przyciemniłam trochę ciemnym szarym - zaznaczyłam też nim lekko brwi. Róż naniosłam na kości policzkowe oraz w załamanie powieki nad popielaty cień :) i ot cała robota a człowiek nie wygląda jak ofiara jesiennej choroby :P
Róż nałożony zarówno na policzki jak i powiekę sprawia że makijaż pomimo swojej prostoty jest bardzo harmonijny, pamiętajcie aby dopasować do różu szminkę w podobnym odcieniu.

PS. Uwieeeelbiam Lip Painty!!!! Absolutnie genialny w swojej formie kosmetyk! Szczególnie przydatny dla wizażystów bo zdecydowanie lepiej aplikuje się szminkę ze słoiczka niż ze sztyftu.
PS 2.. ten post i makijaż powstał w niecałe 15min :P oszczędność czasu gwarantowana!

czwartek, 20 września 2012

Dekoloryzacja - czy warto?

Postanowiłam poświęcić posta na moje włosy. Jakis czas temu zafarbowałam moje ombre na czarno...ale jak to się można było spodziewać szybko zatęskniłam. Ponieważ na końcach zostały jeszcze tlenione kosmyki pod farbą to wybrałam metodę dokoloryzacji. Dużo czytałam na ten temat, wypróbowałam i mogę się podzielić spostrzeżeniami.

Użyłam CHENTAL dekoloryzator (24zł + przesyłka)
Czy zabieg można wykonać samemu w domu?
A więc mi to osobiście nie sprawiło najmniejszego problemu. Dekoloryzator ma konsystencje i śliskość odżywki, bardzo dobrze rozprowadza się na włosach, w przeciwieństwie do farby czy utleniacza daje się idelanie rozczesać grzebieniem. Połową zawartości(oczywiście obydwu butelek) zrobiłam połowę swoich gęstych i długich włosów. 
Używałam zgodnie z instrukcją, trzymałam preparat pod folią 30min, sprawdzałam co kilka min stan włosów.

Z czarnych w blond?
Niestety można tylko pomarzyć! Moje włosy po 1 zabiegu zostały rozjaśnione o około góra 2 tony. Naturalnie jestem szatynką, farbuję na czarno. Podejrzewam że efekt był by kompletnie niewidoczny gdyby nie to że końce były uprzednio rozjaśnione i miały TYLKO 1 warstwę farby na sobie! Powyżej tej linii, gdzie włosy były wielokrotnie farbowane nie ma żadnego efektu.

Czy włosy są zniszczone?
Tak, jest to zabieg ingerujący we włosy tak samo jak trwała, rozjaśnianie, farbowanie. Włosy widocznie i namacalnie zmieniły swoją strukturę.

Czy warto? Komu bym poleciła?
I tak i nie... dla mnie osobiście zabieg okazał się nieefektywny i zdecydowałam się po nim na ponowne rozjaśnienie pasm rozjaśniaczem. Włosy po zabiegu stały się ..... dziwne! Moja koleżanka określiła je mianem peruki :) otóż są pięknie błyszczące, ale efekt jest jak po lekkiej trwałej. Włosy zmieniły swoja fakturę. Polecam zabieg osobom z rzadkimi ale grubymi, naturalnie falowanymi włosami - płyn podkreśli skręt i doda mega objętości.
W dotyku są jak sztuczne. Ich plusem/minusem (oceńcie to same) jest to że są strasznie podatne na układanie! Zakręcone wokół palca pozostają lokiem na długi czas.

UWAGA! Po nałożeniu farby na dekoloryzowane włosy kolor wychodzi dużo ciemniejszy niż na opakowaniu! Po farbowaniu włosy przestają być takie sztywne!!!

Efekty: (nie przejmujcie się, bardzo włosów nie mam zniszzonych ;) zawsze mam taką miotłę bo mam gęste cieniowane włosy :D PS. Obcinałam sama :P)

EDIT: włosy po nałożeniu farby i umyciu stały się cudne :) chyba ładniejsze niż miałam :P

czwartek, 13 września 2012

Nieśmiała próba water marble nail...

Postanowiłam spróbować water marble - czyli techniki zdobienia paznokci przy tworzeniu wzoru na tafli wody. Pierwsze próby w domu niestety nie powiodły się - miałam zbyt gęste lakiery i wzory się rozmazywały. Spróbowałam jeszcze raz wybierając najrzadsze i najświeższe lakiery Inglotowe (kolekcja zielona) ... no i w końcu wyszło! :D

Efekty może nie są spektakularne, bo niestety manicure zdążył mi się uszkodzić w pracy, na dodatek skórki mam zabarwione lakierkiem za 3zł :/ który się taaaak wżarł że maluję od 2 tyg paznokcie na czerwono bo doczyścić nie mogę.
Instrukcję "jak to zrobić" znajdziecie min na stronie GlossyBoxa, albo po prostu na kanałach youtubowych wpisując w wyszukiwarce "water marble nails" :)
Z mojej strony mogę udzielić pewnych rad - wybierajcie możliwie najrzadsze lakiery. Spośród tych Inglotowych na pewno idealnie nadają się wszystkie perłowe i z drobinkami bo mają rzadką konsystencję i ładnie rozpływają się na wodzie. Poza tym wzór wykonujcie dość szybko, zanim lakier zgęstnieje. Zwracajcie uwagę aby koła dobrze się rozpływały i stawały takie transparentne - efekt na obrazku powyżej mi osobiście nie służy, wzory wychodzą rozlane... wole zrobić więcej kręgów które z każdym kolejnym się zagęszczają niż dać dużą plamę gęstego lakieru.

Jeżeli chodzi o wzór mój to użyłam chyba wszystkich zielonych lakierów inglotowych - podstawowy to 981, we wzorze jest 985, 986, 319, 940, 303 (a ten rozowy wzorek to 353 + 945 jak się nie mylę :) )